Młyn na Kaziorze

Wędrując w Leboszowicach przedłużeniem ulicy Wiejskiej, około 3 kilometry po wejściu w las docieramy do betonowego mostu. Od niedawna znajduje się przy nim tablica z legendą, którą publikujemy na końcu artykułu. Jest to miejsce szczególne. Choć prawie żadne ślady na to nie wskazują, a tych które zostały trzeba dobrze szukać, to w tym miejscu przez długie wieki stał młyn. Dodatkowo kawałek wcześniej, po lewej stronie, znajdowały się rozległe zabudowania folwarku, należącego do gromady Wielopole. Spróbujemy przy okazji tej pięknej legendy poznać nieco bliżej historię naszej małej ojczyzny. Z pewnością pochód wojsk polskich idących na odsiecz Wiedniowi przemaszerował przez naszą okolicę, wspomina o tym wiele przekazów i źródeł. Z tego co wiemy, szedł w kierunku Rud bardziej przez Sośnicowice, więc jakieś zagony szukające zaopatrzenia mogły zapuścić się w lasy nad Bierawkę, w okolice interesującego nas młyna. O tym jakie spożycie jadła i napojów (napojów bardziej) miały maszerujące wojska może świadczyć fakt, że rudzcy cystersi, witający co prawda króla Sobieskiego zielonymi bramami, troskliwie schowali przed jego oddziałami zapasy klasztornych napitków. A i, na marginesie wspominając, ewakuowali również do Wrocławia klasztorną bibliotekę.

Osada Łęg i pobliski młyn na Kaziorze z pewnością istniały od dawna, a pojawiają się na mapach pruskiego kartografa Christiana Friedricha von Wrede. Te ściśle tajne do XX wieku (!) i bardzo szczegółowe mapy były sporządzone na zlecenie pruskiego króla Fryderyka II. Na mapach tych można zauważyć, że w miejscu gdzie dziś znajduje się hałda, były ogromne stawy. Interesujące nas miejsce nosi na mapach nazwę „Kaschur”. Na innych mapach, z pierwszej połowy XIX w. znajdujemy je pod nazwą „Kaschurowsky”. Na mapach z XX w. pojawia się nazwa „Kadzor”, dziś używa się „Kazior”. Do ciekawostek należy zaliczyć fakt, że po dojściu do władzy Adolfa Hitlera nawet mały młyn w środku lasu uległ akcji germanizacyjnej i na jakiś czas zmieniono mu nazwę na … „Entenmühle”. Wspomnianych stawów w miarę upływu czasu jest na mapach coraz mniej, niestety znikają też niektóre młyny…

Co ciekawe, w spisach ludności zarówno pobliski Łęg jak i Kazior co jakiś czas zmieniają przynależność terenową (opracowanie danych na podstawie analizy dostępnych dokumentów – Kornelia Skrzypiec):

Leng:
1871 – Fostrhaus Leng, 2 domy, 13 osób, należy do
gromady Leboszowice
1871 – Forsthaus Leng, 3 domy, 19 osób, należy do
gromady Smolnica
1885 – Leng, 2 domy, 17 osób, należy do gromady
Leboszowice
1885 – Leng, 1 dom, 10 osób, należy do obszaru dworskiego
Smolnica (Gutsbezirk)
1895 – Leng, 2 domy, 18 osób, należy do gromady
Leboszowice
1895 – Leng, 1 dom, 9 osób, należy do obszaru dworskiego
Smolnica (Gutsbezirk)
1905 – Leng Forsthaus, 8 osób, należy do obszaru
dworskiego Smolnica (Gutsbezirk)

1905 – Leng Kolonie, 15 osób, należy do gromady Smolnica
1905 – Leng, 7 osób, należy do gromady Leboszowice
Kazior:
1871 – Wassermühle Kazior, 1 dom, 10 osób, należy do Gutsbezirk Wielopole
– Pilchowitz
1885 – Kaziormühle, 1 dom, 13 osób, należy do gromady Leboszowce
1885 – Kaziormühle, 1 dom, 8 osób, należy do gromady Wielopole – Pilchowitz
1895 – Kaziormühle, 1 dom, 10 osób, należy do gromady Leboszowice
1905 – Kaziormühle, 9 osób, należy do gromady Leboszowice

W spisach ludności ujmowano również wyznanie mieszkańców, co jest o tyle przydatne badaczom, że kiedy pojawiają się w spisie osoby wyznania protestanckiego, to często jest to obsługa folwarków, najemni robotnicy itp. Na przykład w 1871 roku ujęto dla obszaru Smolnica 7 osób tego wyznania. Wracając do głównego wątku, póki co nie udało się potwierdzić przekazu legendy, ale taka jest natura legendarnych opowieści. A w każdej takiej historii kryje się kilka ziarenek prawdy. Młyn na Kaziorze istniał, jak i kilkanaście innych w okolicy. Wojska
Jana III Sobieskiego z pewnością maszerowały przez tą okolicę i z powodzeniem można przyjąć, że niejedna historia miłosna podobna do tej opisanej w legendzie miała miejsce.

Dziś niewiele pozostało śladów po młynie, ale wprawny obserwator wypatrzy zapis historii w terenie. Okazję ku temu mieli uczestnicy pieszej wyprawy Stowarzyszenia Pilchowiczanie Pilchowiczanom, którzy jesienią 2016 roku szukali pozostałości osad nad Bierawką. Z tego spaceru pochodzi załączone zdjęcie. Chętnych poznania takich tajemniczych miejsc w naszej okolicy zapraszamy na kolejne spacery, ale też zachęcamy do samodzielnych wypraw i poszukiwań.

Krzysztof Waniczek

„MŁYN KAZIOR
Dawne to były czasy gdy miasto Gliwice otoczone było zewsząd borem i tylko nieliczne wsie
okalały zamożny gród do którego to w sierpniu 1683 roku przybył Król Jan III Sobieski wraz
z Polskim wojskiem zmierzając z pomocą Austrii przed nawałą turecką. Klasztor Franciszkanów
przyjął wspaniałego gościa biesiadą i noclegiem. Zachwycił się król smakiem i zapachem
wypiekanego pieczywa w klasztornej piekarni. Franciszkanie zdradzili Królowi tajemnicę
arcymistrzowskich wypieków, które pochodziły ze zboża uprawianego w osadzie Łęg i mąki
mielonej w leśnym młynie tuż nad rzeką Bierawka.
Martwili się mnisi jednak o leśny młyn z którego mąki od lat wypiekali najwspanialsze chleby
słynące swym kongenialnym smakiem w całym gliwickim powiecie. Młynarz miał już swoje
lata a Pan Bóg poskąpił mu w swej dobroci syna dając trzy przepiękne córki
Król był wrażliwym człowiekiem na kobiece piękno lecz przede wszystkim uwielbiał dobre
jadło, a że droga do Raciborza wiodła przez lasy smolnickie postanowił odwiedzić osadę Łęg
z cudownym młynem. Polecił władca swym ochmistrzom wypełnić wozy taborowe mąką leśnego
młyna na dalszą drogę ku granicy Austrii.
Na wyprawę wojenną wraz z królem wybrali się trzej młodzi żołnierze w nadziei zdobycia
sławy i rangi Towarzyszy Pancernych w boju z turecką nawałnicą . I to oni jako pierwsi przyjechali
pod młyn. Nim jeszcze zdążyli zeskoczyć ze swych koni, zachwyciła ich uroda pięknych
młynarek krzątających się wokół obejścia. Dziewczyny były zaiste piękne a młodzi żołnierze
przystojni. Przypadło to do gustu władcy, który postanowił po powrocie do kraju z Wyprawy
Wiedeńskiej ożenić trzy pary każdej nadając prawa ziemskie i prawo do mielenia mąki na
dwór królewski. Najstarszy imieniem Kazimierz Kazior ożenił się z piękną Karoliną pozostając
w leśnym młynie. Średni Jan wybrał Barbarę i wybudował młyn w Leboszowicach, najmłodszy
Bartłomiej pojął za żonę Rozalię i w górnym biegu rzeki w Pilchowicach postawił pierwszy
w okolicy młyn murowany. Wszystkie trzy młyny słynęły na całym Śląsku z mielenia wspaniałej
mąki. Ale na zawsze największym uznaniem Króla pozostały wypieki z mąki młyna
Kazior…”

Legendę spisał i tablicę sporządził
Piotr Kulczyna