… ale nie ta o której w pierwszym momencie myślicie. Choć nasza też, podobnie jak tamta, betonowa i poniemiecka, oraz jest częścią większego systemu, to jednak jest mniejsza i służyła do zatrzymania czegoś zgoła odmiennego niż woda.

Od początku. Już w marcu 2024 pan Maciej, kierownik remontu drogi 921, zgłosił znalezienie dziwnej, betonowej konstrukcji w rejonie stawu przy ul. Stanickiej, zwanego malowniczo „Żabidołem”. Początkowo myśleliśmy, że jest to betonowa podstawa szlabanu przeciwpancernego lub fortecznego. Takie konstrukcje znajdowano w okolicy, m.in. w Nędzy, a ponadto przekaz głosi że metalowy element takiego szlabanu znaleziono w rejonie schronów przy ulicy Trześniówka, gdzie droga prowadziła do polskiego wtedy Rybnika. Na miejscu znaleziska przy ulicy Stanickiej szybko jednak odnaleziono otwory w betonie, które pomogły zrozumieć unikalny charakter odkrycia – okazało się ono jedną z niewielu do tej pory odkrytą na Górnym Śląsku zaporą przeciwpancerną typu „Tragersperrre”. Według badaczy, jedna taka zapora jeszcze stosunkowo niedawno znajdowała się w Zbrosławicach, została jednak rozebrana, a elementy kolejnej prawdopodobnie są widoczne w rejonie ulicy Krywałdzkiej w Nieborowicach. Do pracy przy zbadaniu znaleziska zaproszono archeologów oraz pasjonatów historii fortyfikacji. Współpracę podjął inwestor czyli Wojewódzki Zarząd Dróg, władze Gminy Pilchowice oraz Wojewódzki Konserwator Zabytków. Początkowo podjęto próbę uratowania unikalnego zabytku w całości. Szybko okazało się że potężna bryła betonu (wagę oszacowano na ok. 98 ton!) ze względów konstrukcyjnych nie może zostać zachowana pod drogą, w przeciwieństwie do podobnej zapory znalezionej w Pile, gdzie lokalny charakter drogi umożliwił zachowanie i wyeksponowanie zabytku w pasie drogowym. Wyciągnięcie i przewiezienie zapory, bo i o tym rozwiązaniu myślano, nie wchodziło w rachubę ze względu na pobliskie przewody wysokiego napięcia uniemożliwiające pracę dźwigów. Warto w tym miejscu docenić determinację i zaangażowanie wszystkich zainteresowanych w próby ratowania unikalnego zabytku. Finalnie, dzięki decyzji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, finansom Wojewódzkiego Zarządu Dróg oraz przeznaczeniu przez Gminę Pilchowice działki pod przyszłą ekspozycję przeniesiono wycięty fragment zapory w rejon budynku Damrota 5 w Pilchowicach, gdzie można go podziwiać. W przyszłości zostaną wykonane tablice opisujące historyczną lokalizacją oraz działanie zapory.
Sama historia powstania oraz działanie zapory zostały bardzo szczegółowo opisane przez pana Tomasza Zamysłowskiego w serwisie „Hauba” i z przyjemnością tam odsyłam PT Czytelników spragnionych fachowej wiedzy – link podaję w „Żródłach”.

Na potrzeby tego artykułu napiszę, że wartość naszego znaleziska podnosi fakt, iż jest ono częścią składową „Grenzebefestigung Schlesien” (Umocnień Granicznych Śląska), linii obrony budowanej przez Niemcy, w granicach których znajdowały się w owym czasie Pilchowice. Lokalnie zapora stanowi również część układu obronnego ze schronami bojowymi z ulicy Trześniówka, a zwłaszcza ze zlokalizowanym w polu schronem typu Regelbau 116b. W schronie tym do dziś za zamurowaną ścianą możemy podziwiać stanowiska działka przeciwpancernego PAK 3,6 cm, którego pole ostrzału pokrywa właśnie rejon zapory. Wcześniej sądziłem że polem ostrzału miały być tory kolejki wąskotorowej, ponieważ improwizowane pociągi pancerne ponoć bardzo dały się we znaki Niemcom podczas Powstań Śląskich. Z chwilą znalezienia zapory cały układ nabrał sensu. Polskie czołgi, z których najcięższy model 7TP ważył niecałe 10 ton, miały być skutecznie zatrzymane przez zaporę. Jej ominięcie było utrudnione ze względu na staw oraz podmokłe tereny i skarpy z obu stron drogi. Do pojazdów pancernych próbujących sforsować zaporę miał od boku (gdzie czołgi mają słabszy pancerz) prowadzić ogień właśnie schron bojowy za pomocą działka p-panc. Dodatkowo pewne przekazy sugerują rozpoczęcie budowy kolejnego schronu bojowego już za zaporą, w kierunku Stanicy, który miał prowadzić ogień na wprost i/lub zabezpieczać zaporę przed próbami rozbrojenia jej przez piechotę. Taki układ stosowano czasem w przypadku właśnie wspominanych na początku szlabanów fortecznych. Ponoć do momentu rozpoczęcia wojny udało się wylać fundament lub płytę pod ów schron, a materiały budowlane do tych prac miały być składowane kawałek dalej po prawej stronie drogi. Czy tak było? To pytanie czeka na swoich odkrywców i być może w jakiejś przyszłości uda się podjąć próbę znalezienia odpowiedzi. Dla ciekawostki warto też wspomnieć o teorii jednego z badaczy historii że sama zapora mogła być zbudowana później, około roku 1944, na co ma wskazywać niechlujne w opinii badacza wykonanie betonu (widoczne na jednym ze zdjęć) układ podwójnych otworów na belki w ramach jednej zapory oraz użycie belek stalowych typu „H”. Wcześniej Niemcy mieli używać po prostu stalowych szyn.

Sama zapora była zbudowana na wzór holenderski i był to potężny blok betonu z dwoma rzędami otworów głębokich na około 70 cm, w których w razie potrzeby umieszczano stalowe pale pod kątem 60 stopni. Pale w pierwszym rzędzie były niższe. Fachowo otwory posiadały zaślepki aby po zaporze mógł się normalnie odbywać ruch drogowy, oraz odwodnienie. W momencie odkrycia zapory zaślepek już nie było, a część otworów podczas dawniejszych remontów drogi została prowizorycznie zabezpieczona … deskami. Co ciekawe, po tych otworach normalnie odbywał się ruch drogowy! Co jeszcze ciekawsze, o tej zaporze nie mówiły żadne lokalne przekazy ani znane nam, oficjalne dokumenty, dlatego znalezisko było tak ogromnych zaskoczeniem. Ponadto, z historycznego punktu widzenia, ciekawostką jest fakt że zapora, patrząc od ówczesnej granicy państwa niemieckiego, znajdowała się ZA Pilchowicami, czyli Niemcy liczyli się ze wstępną utratą miasteczka i podjęciem obrony dopiero za nim. Co do bojowego użycia zapory to źródła milczą, ale patrząc na szlak bojowy radzieckich jednostek w styczniu 1945, raczej nie miało to miejsca. 51 brygada pancerna gwardyjska Armii Czerwonej, która zdobyła Pilchowice i dopuściła się szeregu zbrodni, według zapisów w jej własnych dokumentach weszła z kierunku Sośnicowic – Leboszowic, a następnie przez ulicę Trześniówka ruszyła w kierunku Ochojca, przechodząc również koło schronów. Przekazy brygady mówią o ulicznych bojach i ogniu obrońców Pilchowic prowadzonym z domów i kościoła, a milczą o walkach w rejonie jakichś schronów itp., co raczej byłoby odnotowane. Lokalne przekazy mówią również, ze schronów Niemcy nie bronili, a ślady po pociskach widoczne do dziś to efekt testów wytrzymałości prowadzonych przez Rosjan z ciekawości. Choć raz zdarzyło mi się rozmawiać ze starszym mieszkańcem, który twierdził że garstka niedobitków z różnych niemieckich jednostek próbowała w rejonie schronów stawić opór, korzystając z dogodnego ukształtowania terenu (Rosjanie podjeżdżali pod górę) oraz właśnie budowli ochronnych. Czy tak było faktycznie? Możemy się już nie dowiedzieć.

Podsumowując – udało się znaleźć kolejny kawałek (nieco dziwne słowo w kontekście betonowego „kloca”) zawiłej historii Górnego Śląska, do tego będący unikatem na skalę regionu, i uratować jego część dla potomnych. Spodziewajcie się, że w czasie naszych spacerów historycznych zabierzemy Was i w to miejsce i powiemy klika słów o tym zabytku.
Krzysztof Waniczek
Źródła:
Opis zapory w serwisie „Hauba”: https://hauba.pl/zapora-przeciwpancerna-tragersperren-einsteckssperre-w-pilchowicach/
Opis szlabanu fortecznego: https://zapomniany.rybnik.pl/zapory-przeciwpancerne-szlabany-forteczne/
Opis holenderskiej zapory w serwisie „Hauba”: https://hauba.pl/holenderska-zapora-przeciwpancerna/
Fotografia szlabanu fortecznego: forum „Odkrywcy”
Autorzy fotografii:
Radosław Zdaniewicz – Górnośląska Pracownia Archeologiczna – za zgodą autora