Tajemnice stanickich młynów

Kiedy w latach 80-tych, krótko po zamieszkaniu w Stanicy, wybrałem się jesienią na grzyby, w lesie po prawej stronie torów kolejki wąskotorowej w kierunku Rud, w odległości około kilometra od budynku dworca, natknąłem na fragment terenu zasadniczo odbiegający od widoku okolicy. Pośród charakterystycznego dla tych terenów lasu iglastego, głównie sosnowego, na polanie o średnicy około 100 metrów rosły trzy ogromne dęby. Ich wiek, uwzględniając obwód, oceniłem na ponad 200 lat. Część konarów była już sucha, część wyłamana. Drzewa rosły na niewielkim wzgórzu, za którym widoczne były ślady po stawie.

fot. Andrzej T. Knapik

W sumie widok przypominał scenografię z filmu grozy, wydawał się wręcz nierealistyczny. Mimo woli poczułem się tam nieswojo, a odczucie to towarzyszyło zawsze wszystkim, którym to miejsce pokazywałem. Tam zawsze panuje cisza, nie słychać ptaków i innych odgłosów lasu. Instynktownie, w szczególny sposób wyczuwa się, że w tym miejscu „działa się historia”, a żyjący tutaj ludzie doświadczali od losu całej gamy doświadczeń.

Zaintrygowała mnie owa tajemnicza polana, lecz od mieszkańców Stanicy dowiedziałem się o niej niewiele, tyle, że obszar ten zwany jest w tradycji „Paszki” i że podobno był tam kiedyś młyn. Pozostawiłem więc temat „na potem” skupiając uwagę na istniejącym stawie zwanym stawem  „U Rusina ”, przy którym istniał młyn wspominany wielokrotnie w dokumentach Stanicy z okresu średniowiecza i rzekomo związany z początkami klasztoru cystersów w Rudach. Badając dostępną dokumentację oraz kierując się cennymi wskazówkami ze strony Pana Henryka Postawki, historyka, doktoranta Uniwersytetu Opolskiego, przekonałem się, że historia owych młynów przedstawia się w sposób zupełnie odmienny od dotychczas przyjętych tez. Wiadomo z dokumentów, że w 1258 roku parafia Stanica została wraz z innymi dobrami ziemskimi oraz przywilejami podarowana przez księcia opolsko – raciborskiego Władysława III temu właśnie zakonowi cystersów. Siedzibą zakonu stały się Rudy, początkowo z racji imienia Fundatora zwane Wratislawią, a wieś Stanica wsią posażną klasztoru. W owym czasie była ona  osadzona na prawie polskim. W 1282 roku opat Bartłomiej przeniósł Stanicę na prawo niemieckie. Jednakże prawie zupełnie nieznanym lub pomijanym jest dokument, z którego dowiadujemy się, że Weldryk, ówczesny sołtys Stanicy, otrzymał od klasztoru w zamian za sprawne zarządzanie wsią oraz osadzenie na 51 łanach wolnych chłopów, prawo do co szóstego łanu jako zasadźca, 1/3 kwoty dochodów z sądów wiejskich, prawo do użytkowania gospody w miejscu zwanym Zawada oraz prawo do zbudowania młyna na stawie położonym na końcu wsi w kierunku Rud. Odnośny zapis znajdziemy w Codex Diplomaticus Silesiae, tom III poz. XVIII str. 15 – 16  (Concedimus etami eisdem unum molendinum super stagnum nostrum quod In fine ville situm est). Jako ciekawostkę dodam, że młynarz miał jedynie prawo do wykorzystania stawu na potrzeby młyna, natomiast wszystkie ryby miał obowiązek odstawiać do klasztoru. ( CDS, t.III. poz.jw)

Nie są więc prawdziwe informacje podane w opracowaniach dotyczących Stanicy, że pierwszym i jedynym młynem był tzw. „Młyn Pendzichowy”, leżący we wschodniej części Stanicy. Powstał on w roku 1605, o czym w dalszej części tekstu.

„Trwanie wolności wcześniej nabytym w Stanicy”  potwierdza klasztorowi książę bytomski Kazimierz, w dokumencie wydanym w Sławęcicach w dniu 12 czerwca 1294 roku.

Jakie były losy owego młyna trudno dociec, przypuszczać jednak możemy, że uległ on zagładzie w którejś z „wojenek” prowadzonych przez śląskie ksiąstewka. Oto bowiem w dokumencie z 1310 roku opat klasztoru za zgodą konwentu przyznaje sołtysowi Stanicy, niejakiemu Lisco i jego następcom liczne prawa oraz nakazuje odbudowę młyna i stawu.

Kolejny dokument, w którym wspomniany jest młyn, to dokument z 27 grudnia 1376 roku, w którym opat Mikołaj potwierdza sprzedaż wolnego sołectwa w Stanicy Janowi Niedoszło, synowi Subischka (Zbyszka) za kwotę 16 marek w gotówce i zbożu.

Młyn Paszkowy na mapie

Tak więc z analizy informacji zawartych w Codex Diplomaticus Silesiae, to jest dokumentów z lat 1282, 1294 i 1376 ( CDS II poz.XXIII, s9, CDS II poz. XXIX  s.25, CDS II poz. XVI s. 36), wynika, że owym pierwszym stanickim młynem, był bez wątpienia „Młyn na Paszkach”.

Jak dotychczas, do roku 1610 brak dokumentów dotyczących młyna. O jego istnieniu dowiadujemy się „mimochodem” z treści zapisków dotyczących obowiązków karczmy w Stanicy, a mianowicie, że do obowiązków karczmarza należy odstawienie do sadzi (ryb?), kiedy polaczkowy młyński staw zamarznie. Tak więc dowiadujemy się, że właścicielem młyna był niejaki Pollaczy. W dokumencie z 1664 roku opat z Rud potwierdza, że „Jan Pollaczy jest wolny na młynie i stawie w Stanicy”.

W roku 1684 młyn przejęła rodzina Paszków. Pierwszym młynarzem pochodzącym z tej rodziny był Tomasz Paszek. W 1796 roku Marcin Paszek  spisał w miejscowym języku testament, w którym wartość młyna wyceniona została na 100 talarów śląskich. Każdy ze spadkobierców, to jest żona z domu Szendzielorz, dwie córki oraz syn Józef mieli otrzymać po ¼ tej sumy, a dodatkowo syn Józef wyznaczony został na kolejnego właściciela młyna.

testament Marcina Paszka z 1796 roku

W roku 1810 Józef Paszek zmarł, a wdowa po nim wyszła ponownie za mąż za Wenzela Gellnera.

W roku 1830 majątek wolnego młyna został sprzedany za sumę 1205 talarów Landgrafowi von Hessen Rotenburg, księciu na Raciborzu, Wiktorowi Amadeuszowi. No i wreszcie rok 1865 , kiedy to „Paszkowy” młyn został skreślony z ksiąg gruntowych i włączony w skład Fideikomisu, czyli niepodzielnego majątku komory książęcej w Raciborzu aż do 1945 roku.

Młynowi „Na Paszkach” poświęciłem większość tego opracowania, gdyż jego historia jest nieomal zupełnie nieznana, nawet dla mieszkańców tej wsi. Drugi młyn w Stanicy, to tzw. „Młyn Pendzichowy” lub „U Rusina”. O jego początkach możemy dowiedzieć się z dokumentu z 1605 roku, w którym rudzki opat Piotr potwierdza Frankowi Powala ze Stanicy kupno za kwotę 700 talarów stawu wraz z nakazem wybudowania przy nim młyna wodnego. A oto tłumaczenie:

„W Imię Boga Amen. My Piotr Sebitzky z boskiego powołania opat, Jan Dorn przeor i cały konwent klasztoru cystersów w Rudach, obecni i przyszli oświadczamy razem jednomyślnie tym naszym pismem przed każdym, kto je zobaczy albo odczytane usłyszy, w szczególny sposób, że z rozważnym umysłem i wolną wolą, za kwotę siedemdziesięciu talarów, na usilną i pokorną prośbę   obiecaliśmy Marcinowi  synowi smolarza, naszego poddanego, uwolnić nowy staw zwany na Pegeczki (?), z niwą do karczunku długości trzech zagonów, począwszy od pola Pegeczki, aż do tego stawu, o szerokości stawu ku pilchowickiej granicy i łące Pegeczki na naszym gruncie w Stanicy i (obiecaliśmy) kazać wybudować młyn na tym stawie. W poniżej opisany sposób tym naszym pismem uwalniamy Marcina  syna smolarza, jego spadkobierców i także przyszłych jego posiadaczy. Po pierwsze będą oni winni odstawić do naszego klasztoru corocznie na dzień Św. Wacława czynsz w wysokości pięciu talarów, płacić podatek cesarski i daniny w wysokości 10 talarów i do konwentu … też z wszystkiego zboża co dziesiąty snop odstawić, wraz z innymi młynarzami osiem dni roku z Pantok(?) pracować. Jednak nie może być zmuszany przez obecnych i przyszłych panów opatów, konwent, urzędników i właścicieli klasztoru w Rudach, także przez żadną osobę duchowną czy świecką do czynszów i powinności, jakie by nie miały nazwy, ponad te tu nałożone.  Nie mniej my Piotr opat, przeor razem z konwentem także w imieniu przyszłych panów opatów, przeora i braci konwentu w Rudach oświadczamy, że nie jest winien żadnych innych czynszów, piwiarń, pańszczyzn, służb, stróży czy to konno, czy pieszo lub z innym bydłem, które są pozostawione klasztorowi, a w tym piśmie nienazwane i określone.  Wspomnianego Marcina syna smolarza, jego spadkobierców i przyszłych posiadaczy tym naszym pismem lub obdarowaniem w sposób rzeczywisty i nienaruszony uwalniamy i czynimy wolnymi teraz i na wieczne czasy, pozwalamy także ze szczególnej łaski jemu, jego spadkobiercom i potomkom podwyższać groblę na tym stawie, pobierać do tego ziemię na naszym gruncie, trzymać bydło rogate, tyle ile mu pan Bóg miłościwie użyczy, w naszych lasach (wyłączając chronione miejsca) także kiedy żołędzie obrodzą, dwie świnie bezpłatnie wypasać, także według asygnacji wolno pobierać budulec, suche drewno na opał, żerdzie z olszowego i osikowego drewna. Nad tym młynem, stawem, polem, łąkami często wspominany Marcin syn smolarza, ze swoimi spadkobiercami i potomkami mają mieć pełną władzę i prawo, by najlepszych korzyści doznawać, dawać, zamieniać, przenosić, sprzedawać, bez żadnej korzyści ludzi duchownych jak i świeckich za szkodą dla naszego laudemium. Na świadectwo i trwałość wszystkiego nasz opat i konwent  pieczętowaliśmy, (pieczęć) świadomie kazaliśmy na tym naszym piśmie zawiesić i własnoręcznie podpisaliśmy.

Zdarzyło się i napisano w klasztorze w Rudach w dniu św. Wacława, w roku od urodzenia syna Bożego 1605. w obecności szlachetnie urodzonego pana Eliasza Og(z)eski z Syryni?, naszego sędziego, i Melchiora pisarza, któremu nakazano to pismo pisać, i Jana wójta ze Stanicy.

Brat Piotr opat , Brat Jan Dorn przeor

/Tekst dokumentu i tłumaczenie – archiwum Henryka Postawki/

fot. Andrzej T. Knapik

W drodze dziedziczenia, od wieku XVIII właścicielami młyna została rodzina Pendzich. Wg przekazu rodzinnego, w czasie wojny siedmioletniej, w roku 1762 w  młynie nocowała austriacka cesarzowa Maria Teresa. Jak dotychczas, w wiedeńskich archiwach nie udało się tego faktu potwierdzić. Działalność młyna zakończyła się w roku 1940, kiedy to budynek rozebrano. Pozostałe ogromne kamienie młyńskie  można natomiast nadal podziwiać przy młyńskim stawie. W okresie powojennym nad stawem siłami stanickich organizacji społecznych uruchomiono „Ośrodek Rekreacyjny Neptun”, z podestem do tańczenia, ławkami i stolikami. Czas tego typu inicjatyw minął jednak wraz z byłym ustrojem. Obecnie staw jest chronionym „Siedliskiem żaby zielonej”, której miejsca musiały ustąpić zamieszkujące staw w dawnych czasach, jak głoszą legendy, utopce i inne wodne stwory.

                                                                                   Andrzej T. Knapik

Dziękuję Panu Henrykowi Postawce za udostępnione dokumenty.